środa, 15 września 2010

Węgierki i Matka Boska Częstochowska. Plum, plum.

Plum, plum...w Poznaniu teraz pada deszcz, choć nie wiadomo skąd przyszedł. Trochę jak moja smutność dziwnie wesoła i wesołość dziwnie smutna. Plum czyli śliwka. Węgierka. W kompot. Ja jak śliwka  w kompot - o, tak. Ale nie o tym tutaj będzie. Bezie za to o śliwkowym placku dziwnym, bo wegańskim. Pamiętasz, kiedy sto lat, albo pięć miesięcy temu, temu robiłam słynny apple crumble? No, to plum crumble jest bez masła w dodatku (a w zasadzie w niedoborze). I co? No, przyznam, że trzeba jeszcze nad tym popracować, bo zrobił się nawet nie zakalec, a pospolity surowiec. Śliwki za dużo soku wypuściły a kruszonka bez masła smakowała po prostu słabo. Albo coś wymyślę, albo krucho z kruszonką. Bez komentarza, bez zdjęcia.

Gościłam się wczoraj u Bubalskich z powodu remontu na Uminie. To niedaleko, a po drodze Rynek Wildecki. Dużo ładnych warzyw jest jeszcze. Bubalscy wrócą, to się zaskoczą bo będzie obiad i ciacho.


Dobre piekielnie i piekielnie ostre wyszło chilli con dynia, hehe. Cebulka, pomidory, dynia, czerwona i biała fasolka, dużo pietruszki, do tego cynamon, kurkuma, kardamon i gałka muszkatołowa (spokojnie możesz użyć garam masala według uznania własnego - tylko nie zapomnij o cynamonie). Tajemnym składnikiem jest...co? No, co? No śliwki węgierki!!


 Zatem, śliwki i cynamon rządzą dzisiejszym wyszynkiem. Na mnie działają trochę jak płaszcz przeciwdeszczowy, co jest bardzo miłe.

A dzisiaj dwie Węgierki (bynajmniej, nie śliwki) rozmawiały w autobusie, siedząc na siedzeniu za moimi plecami. Rozmawiają, rozmawiają, ja rozumiem tylko "igem" i "nem". Nagle autobus staje w korku i jedna z nich wskazując palcem na sznur samochodów przed nami mówi stroskana "O, Matko Bószka  Czesztohószka...", po czym wraca do swojej śliwkowej pogadanki z współpasażerką. Ciekawe...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...