Kto rano wstaje... ten ma wcześniej obiad. Są takie dni, że o trzynastej wjeżdża dopiero śniadanie (tak, tak, uczciwie pracujący ludzie tego świata załamują ręce nad niewyobrażalnym wręcz obiboctwem tak zwanej przyszłości narodu...). Nie dziś. Nie, bo nad głową remont i tłuczenie ścian w mieszkaniu powyżej. W głowie stado kangurów skacze w najlepsze po moich zwojach. Czekająca na dokończenie pisanina bardzo nie lubi takich odgłosów!! Bardzo nie lubi.... Bar-dzo-nie-lu-bi! Łup, łup, łup...Faaaaak!
Nie mogę się skupić, drogie stado torbaczy! Spakować torby i spieprzać łaskawie w podskokach do Australii - może was odwiedzę. Baja kon dijos, proszę, wszystko wam obiecam, tylko sio!
Czy to już paranoja? Może wejść pod stół i zwinąć się w kłębek, a może coś na nim postawić, bo jak tak wszędzie dudni, to i kiszki marsza grają? Najszybciej na świecie można zawsze zrobić zupę, wiesz? Myślę (ale to myśl paranoiczki, wiec bez przesady, nie bierz tego do siebie), że gdyby Aztekowie (skąd do diabła oni się nagle wzięli w mieszkaniu pełnym kangurów i kujących ściany facetów?) robili krupnik ku czci chochlorękiego bóstwa Zupataca, to tak by on może wyglądał. Na przebłaganie oddalenia hałasów z i znad głowy.
Zamiast kaszy jest quinoa (czyli komosa ryżowa), wyniesiona z domu kolegi w kieszeni (gracias, amigo). Poza tym przyjęłam super szybki wariant (kto widział stać u gara, gdy we własnym garze wolny ring torbaczy...). Na oliwie poddusiłam paseczki pora, marchew - częściowo startą, częściowo w plasterkach, ziemniaki w kostkę i różne suszone warzywa zamiast vegety. W garnku podgotowałam quinoa, tak do 3/4 (ok '15) Kiedy na patelni się poddusi, a w garnku podgotuje, trzeba połączyć - preferuję wariant "z gara do patelni (w ogóle, często robię zupę na patelni...yyyy...). wody dodać, jeśli mało, doprawić - solą, chili, listkami kolendry, innymi przyprawami, które się lubi. Gotuje się potem jeszcze około '5-'10, aż ziemniaki i quinoa będą miękkie. Przy odrobinie szczęścia marchewka pozostanie chrupka.
No dobre. Jasne, że kanapkę zrobisz w czasie krótszym niż '20, ale to jest lepsze. A ja na tym straganie propaguję miłość do lepszego.
Polub quinoa! Kiedyś spróbowałam sałatki, w której to było i się zachwyciłam. Bardzo dobre, sprawdza się do wszystkiego, do czego dodaje się ryż albo kaszę. Zdrowe i smaczne. Kosztuje niecałe 10 zł za pół kilo. Można i warto przełknąć! Czyli zrobisz sobie taki krupnias, tak? Uściski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz