PRZEJĘCIE PAŁACU KULTURY
Relacje z Tajnego Zgromadzenia mającego na celu Przejęcie Pałacu Kultury odczytała Madzia nad pustymi talerzami po zupie dyniowej. Dobra zupa to była (long live ta zupa!), z dodatkiem marchewki, sporą ilością imbiru, gałki muszkatołowej i świeżych ziół (w tym jednego tajemnego składnika - ziela o melonowym aromacie, które pochodzi od mamy z działki i nikt nie zna jego nazwy...). No i mleko kokosowe. Wytwór wspólny KwK i MvH. Magda (AKA Afrodyta lub Żona niemieckiego Dyplomaty) i Paweł (czyli Biskup Tiru-Riru) uznali za stosowne ozdobić zupę parmezanem. Ja z innej, ale też włoskiej mańki - mielone orzechy włoskie. No, kurde. dobre to było. Objedli się a do tego wypili łyk australijskiego słońca z odkorkowanej zielonej butelki.
Skromny cytat z początku opowiadania, na zachętę:
"O zbiórce historyków sztuki o 3 w nocy pod Pałacem Kultury wiedzieli tylko specjalnie wyedukowani! Bardzo inteligentni ludzie z Poznania, którzy utworzyli Tajemne Zgromadzenie, mające na celu przejęcie Pałacu Kultury. Władzio stanął na czele tej organizacji, bo Pałac byłby spełnieniem jego wieloletnich, radykalnych planów na polu kultury [...] Jego dziewczyna o ksywie Wybranka św. Mikołaja też należała do tej bandy inteligentów i w realizacji odważnego posunięcia miała odegrać kluczową, lecz wcale nieoczywistą rolę."
Oraz - nie mogę sobie tego odmówić: charakterystyka wstępna postaci szczególnie mnie interesującej :)
"Tuż za tą pannicą balowym krokiem zjawiła się AKP, lecz chyba nikt jeszcze nie wie co ten skrót oznacza… Tak, lapidarna ksywa musi dotyczyć prawdziwej kobiety, która żadnej pracy się nie boi i w każdej chwili skłonna jest sama rozwiązać zagadkę własnego istnienia w społeczeństwie. I tym właśnie się zajmowała przez cały czas AKP oraz tym samym w obecnych okolicznościach. Była w TZ Pierwszą Deszyfrystką. Miała za zadanie łamać najtrudniejsze kody komunikacyjne, piny wejściowe, ale także obezwładniać strażników, przechytrzać system skomplikowanych alarmów tkwiących w ludzkich umysłach płci męskiej."
I na koniec zupa po raz wtóry. Godna spisku. Godna grzechu... godna głodnych. Wiwat kulinarno-bloggerskie fuzje! Wiwat dynia! Wiwat!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz