Czasami marzę o resecie pamięci, takim jak w Eternal Sunshine of the Spotless Mind. Ech!
Nie twierdzę, że ciastko mogą w tym względzie pomóc, ale na pewno nie zaszkodzą. Nie, nie promuję zażerania zmartwień - chodzi mi raczej o to, że robienie ciastek może mieć działanie uspokajające. A kolejny etap - rozdawanie znajomym, bardzo cieszy.
Wiewiórki są przecież urocze. Twarde, niczym płyta paździerzowa - dokładnie tak, jak już wspominałam. Ale znalazły swoich oddanych wielbicieli. Bo - tylko popatrz - czy można im się oprzeć?
Przepis jest przerobionym przepisem na tradycyjne kruche ciastka.
Herbatniki: korzenno-orzechowe wiewiórki (porcja na ok 50 ciastek)
Składniki:
- 3 szklanki mąki pszennej
- 1 szklanka mąki pszennej razowej
- 1 szklanka cukru
- 0,5 szklanki oleju słonecznikowego (ja dałam więcej i były trochę za tłuste więc uwaga)
- 1 szklanka letniej wody (w razie potrzeby trochę dolać)
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1 łyżeczka cynamonu/przyprawy do pierników
- kilka łyżek zmielonych orzechów/migdałów (ale tak na mąkę zmielonych)
Przygotowanie:
Wszystkie składniki suche wymieszać, mąkę przesiewając z proszkiem przez sito. Następnie dodawać po trochu oleju i wody. Na początku mieszałam łyżką, potem ręką, aż ciasto miało konsystencję... ciasta.
Nie ma jakoś szczególnie uzasadnienia aby umieszczać ciasto w lodówce (to ma rzeczywiście sens, kiedy używamy tłuszczu w typie masło/margaryna), ale z pewnością dobrze zrobi ciastu odczekanie chwili w przykrytej misce. W tym czasie można nagrzać piekarnik do 174 stopni.
Ciasto wałkujemy na grubość >5mm, w razie potrzeby podsypując mąką i wykrawamy dowolne kształty. Piecze się ok. 10 minut, w zależności od piekarnika.
Praktyka mi podpowiada, że fajniejsze kształty lepiej smakują.