wtorek, 5 lipca 2011

A ku ku

Była przerwa.

Bo blogger się zbuntował przeciwko mnie i zabrał mi część postów, a taka zniewaga krwi wymaga, więc i ja zbuntowałam się przeciwko niemu (lub niej - jeśli blogger, to platforma bloggingu). Założyłam blog na creativeggie.wordpress.com i przeniosłam tam całą zawartość Kreacji w Kuchni. I co? Doskonały plan zemsty i bojkotu spalił na panewce, bo nie mam czasu i energii  uczyć się obsługi interfejsu wordpressa, który w dodatku do najbardziej klarownych nie należy. W związku z powyższym, powracam kornie na łono roztargnionego, ale za to prostego w obsłudze i przyjemnego w oglądzie bloggera.

W folderach zalega kilka ciekawostek, które całkiem niedługo odkryję dla Ciebie. 

Choć przyznaję, że ostatnio moje kulinarne aktywności ograniczały się do koniecznego minimum.

Ale fasolę jaś na jutro zamoczyłam, ha!! Pójdę do nieba!

piątek, 1 lipca 2011

Ratatuj pizza, czyli bieda nad Śródziemnym.

Pizza to takie biedne włoskie jedzenie.

Ratatouille to takie biedne francuskie jedzenie.

Uwielbiam i jedno i drugie i je oba razem. Zrobiłam pizzę z ratatouille.

Najprościej na świecie: najpierw upichciłam ratatouille, potem na spodzie od pizzy (ciasto kupiłam gotowe, zła ja) rozłożywszy, upiekłam. Smakowitość. A w dodatku w parku, na kocyku, w miłym towarzystwie TiruRiru i Dorotki. Przygotowaliśmy się wybornie: chłodne białe wino, espresso w termosie, prawdziwe, nie jednorazowe naczynia i sztućce. Tak lubię. O, jak lubię!




Ratatouille pizza:
* 1 ciasto do pizzy
* 3 cebule
* 2 papryki
* 1 cukinia
* bakłażan
* 4 pomidory
* 1 łyżka suszonego tymianku
* pęczek natki pietruszki
* oliwa
* sól, pieprz

Ciasto leżakuje na razie w lodówce. A my kroimy. Co najlepsze, wszystko kroi się w duże, mało eleganckie kawałki. Bardzo mi się podoba to krojenie na łapu capu, chociaż krojenie - jako takie - to jedna z moich ulubionych czynności i jedyny w swoim rodzaju sposób na zen w ciągu dnia.

A więc, cebulę w duże pióra, paprykę w konkretne paski, cukinię w plastry, bakłażan w kostkę, pomidor w dowolne cząstki. I pietruszkę rach – ciach, też bez specjalnego sentymentu.

Jedyne warzywo, któremu trzeba poświęcić trochę więcej uwagi jest bakłażan. Przed pokrojeniem go w kostkę, plastry trzeba standardowo posolić i odstawić na ok 30 minut do lodówki. Kiedy puszczą wodę, zetrzeć sól papierowym ręcznikiem, lekko wysuszyć i kontynuować krojenie. W tym czasie reszta może się już pichcić. Po kolei.

W garnku, najlepiej płytkim a szerokim, podgrzewamy oliwę. Gdy jest gorąca, wrzucamy cebulę. Lekko ją solimy, żeby uniknąć spalenia. Chcemy ją tylko zeszklić (nie wiem, kto i kiedy to wymyślił, ale działa!). W pewnych odstępach czasowych (tak co ok. 5-10 minut) dorzucamy kolejne składniki: tymianek roztarty w dłoniach, paprykę, cukinię, bakłażan a na samym końcu pomidory. Po kolejnym kwadransie duszenia na wolnym ogniu, doprawiamy solą (ostrożnie! Bakłażan był słony i solona była cebula!) i pieprzem. Jeszcze tylko natka pietruszki. Pachnie wyśmienicie!!

Zwyczajne ratatouille dusi się nieco dłużej, ale to miało być na pizzę, więc nie chciałam go rozgotować.
Ciasto po wyjęciu z lodówki rozwijamy i rozkładamy na blaszce. Pieczemy w temp. 200 stopni w dwóch etapach: 3-4 minuty solo, tylko posmarowane z wierzchu oliwą a potem ok 5 minut z wyłożonym na wierzch farszem.

A czy wiesz, że polskie słowo „raciacia”, oznaczające nieład, albo misz-masz, pochodzi od słowa „ratatouille”? Czy to nie urocze?

Pyszny jest ten kulinarny misz-masz francusko-włoski.

Mmm…

Obiad w parku w gorące popołudnie - bezcenny!


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...