czwartek, 11 listopada 2010

Imieniny Dziadka - cztery pokolenia przy moim stole to poważna okazja!

Dziadek miał na imię Marcin i chociaż zawsze nazywany był przez nas dziadkiem Stasiem, to faktem jest, że obchodził 11 listopada swoje  imieniny. I mimo, że od czterech lat nie ma już dziadka między nami, wspominamy go zawsze ciepło i wesoło - bo to był ktoś super ; ktoś wyjątkowy, wspaniały, dzięki komu dzieciństwo było pełne śmiechu. Niech się tylko zbiorę do pisania, a będzie to nie małe tomisko dziadkowych opowieści... o herbacie z cholagogi, o tym, jak chcieli wywołać z bratem koniec świata... i jak przemalowali sąsiadowi krowę, o skarbie w garażu zakopanym i...




A dzisiaj spotkanie rodzinne: Babcia, Rodzice, Magda z mężem i synkiem. Cztery pokolenia przy stole i wyzwanie: jak dogodzić wytrawnym smakoszom mięsnych potraw? Pomysł pojawił się szybko, ale okazał się nieco czasochłonny. Chyba tylko dzięki pomocy Pawła udało się wszystko  na czas dopiąć na ostatni guzik i od wczoraj wieczora przygotować gar pięknej zielonej zupy z porów i brokułów (o niej innym razem, a przy okazji o przepięknej wazie po mojej prababcie) i pieczoną paprykę nadziewaną farszem warzywno - sojowym z kolorowym ryżem i sosem pomidorowym.



Do przygotowania papryki faszerowanej potrzebujesz:

- 8 papryk (lub mniej, podaję proporcje z mojej dużej porcji rodzinnej)
- paczkę granulatu sojowego
- 2-3 cebule
- 4 marchwie
- 1 sporą pietruszkę (korzeń)
- dużą garść natki pietruszki, koperku albo innej zieleniny
- ćwiartkę selera
- 500 g pieczarek
- inne warzywa, jeśli chcesz
- przyprawy - u mnie tylko sól i pieprz

Granulat ugotowałam według przepisu z opakowania, odcedziłam. Cebulę podsmażyłam na oliwie z pieczarkami, potem dodałam stopniowo pozostałe warzywa rozdrobnione w malakserze  (można pokroić, albo zetrzeć na tarce), na końcu zieleninę i przyprawy. Wszystko  wymieszałam z soją.

Kiedy farsz się dusił w garnku, nagrzałam piekarnik do 200 stopni i włożyłam do niego umytą i wydrążoną paprykę  na ok 20 minut. Dzięki temu zmiękła trochę i nie będzie trzeba już tak długo później trzymać jej w piekarniku.

Po wyjęciu papryki nadziałam każdą farszem, lekko ugniatając, umieściłam w foremce i zakryłam folią aluminiową. W piekarniku o temp. 200 stopni spędziła godzinę (efekt był taki, że po wyjęciu papryka była sprężysta, nie całkiem rozgotowana, ale wiem, że nie każdemu to odpowiada, więc w razie czego można potrzymać dłużej)

W tym czasie robimy sos pomidorowy:

- 1 cebula
- 4 duże pomidory (+ łyżka koncentratu pomidorowego)
- 1 duża czerwona papryka
- natka pietruszki, sól, pieprz, chilli

Sos jest super łatwy: do cebulki pokrojonej w kostkę i zeszklonej na oliwie dokładam najpierw paprykę pokrojoną w kostkę a potem, kiedy wszystko się ładnie podsmaży, pomidory. Dusze pod przykryciem, aż pomidory całkiem się rozgotują, dodaję koncentrat (albo sos pomidorowy), pietruszkę,przyprawy, ewentualnie podlewam wodą. Potem wszystko dokładnie rozdrabniam blenderem na gładki sos.


Papryka jeszcze pewnie siedzi w piekarniku, czas więc na kolorowy ryż. Potrzebne składniki:

- ryż sypki albo w paczkach - ile masz ochotę (ja ugotowałam kilogram i męczyłam się z jego obecnością przez kilka następnych dni... więc polecam 400-500 g albo 4 torebki po prostu)
- kurkuma (kolor zółty)
- koncentrat pomidorowy i tandori masala (kolor czerwony)
- szpinak i zielenina (kolor zielony)
- 1 papryka zółta, 1 zielona, 1 czerwona

Ugotowany na sypko ryż podzieliłam na 4 równe części. Jedną pozostawiłam w naturalnym kolorze, drugą ubarwiłam na żółto odrobiną kurkumy (może być curry, jeśli nie przeszkadza Ci intensywny smak tej przyprawy), trzecią na czerwono przy pomocy koncentratu pomidorowego (nie za dużo, żeby nie było kwaśne) i tandori massala (ale sprawdzi się też suszona papryka słodka np.) a czwartą na zielono, mieszając z kilkoma łyżkami szpinaku (rozdrobniony z mrożonki, podduszony z czosnkiem, solą i pieprzem) i pietruszką.

Ułożyłam wszystko na talerzu wydzielając kolorowe części. Kolorową paprykę pokroiłam w drobną kostkę i ułożyłam w miseczkach obok. Wyjęłam z piekarnika paprykę, sos pomidorowy przelałam do ładnej miski.

Po wyjęciu z piekarnika faszerowana papryka prezentowała się świetnie, pachniała pięknie i smakowała wyśmienicie z sosem pomidorowym. Kolory ryżu zdobyły oczy, żołądki i, ostatecznie, serca mojej rodziny.

Byli(śmy) zadowoleni.

Polecam bardzo!

5 komentarzy:

  1. wyglada super! te papryki naj-!

    OdpowiedzUsuń
  2. wow! kolorowy ryż jest super! jeśli pozwolisz wykorzystam kiedyś ten pomysł :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko prezentuje się smakowicie i pysznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jasne, cała przyjemność po mojej stronie! Bierzcie, róbcie, jedzcie i rozdawajcie dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystko idealne :) A ryż- bajka

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...