poniedziałek, 4 października 2010

Dynia does the job in Kcynia

Wymian pokoleniowa. Babcia pokochała moją dyniową i powiedziała, że też zrobi. Znowu wielki gar się uczynił - ale tym razem więcej osób do podziału. Dynia urosła u mojej babci na działce. Zupa była słodsza niż wszystkie wcześniej przeze mnie robione - bo i korbol (tak się tu mówi na dynie) bardzo dojrzały i przepomarańczowy. No i babcia powiedziała, że jeśli dożyje przyszłego roku to specjalnie wysieje nowe korbole. Gites. Ja bym bardzo chciała, żeby dożyła i gdyby to od ilości ugotowanej zupy mogło zależeć, byłaby codziennie na stole :)

Jery, to wygląda, jakbym już teraz nic innego nie jadła, ale po prostu lubię korzystać z sezonowych hitów.



Tym razem znowu z tajemniczym zielem mojej mamy (spory bukiet tego cuda jedzie ze mną do Poznania - klękajcie, narody!!!).


Ten obrus jest wyjątkowy. Wielki, biały koronkowy, bawełniany, piękny. Stare koronki mają coś w sobie, mhm? Ten obrus leżał zawsze na stole w jadalni rodziców mojej mamy, teraz lezy w jadalni moich rodziców, a kiedyś... kto wie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...