czwartek, 21 października 2010

w poszukiwaniu szparagowych wersów

Mhm... Nie przepadam za książkami kucharskimi (niczego  nie uczą), niezmiernie za to lubię książki o jedzeniu i gotowaniu. Jeśli przy okazji są książkami kucharskimi - niech będzie i tak.

Ogromną mam frajdę, kiedy natrafiam raz po raz na opis jedzenia w literaturze pięknej. Mam pewną słabość do dobrego opisu - zwłaszcza, że o taki nie łatwo.

Mam tu opis, który wyszedł spod pióra Marcela Prousta - spod jego pióra wyszedł też niejeden opis kolczastego głogu, ale ten akurat mało jest dla mnie interesujący z punktu widzenia moich własnych kulinarnych fanaberii. Szparagi za to bardzo.

Autor książki, przez którą prawdopodobnie nigdy nie przebrnę (jak przez "Finnegans Wake" J. Joyce'a, choć zupełnie z innych powodów) już w pierwszym tomie kolosalnej podróży w poszukiwaniu straconego czasu pisze:

"... zachwyt mój wzmógł się wobec szparagów, nasyconych ultramaryną i różowością, a których pręt, delikatnie pocętkowany fioletem i lazurem, blednie nieznacznie w iryzacjach nie będących z ziemi, aż do stóp, jeszcze powalanych glebą, w której tkwiły. Zdawało mi się, że w tych niebiańskich odcieniach demaskują się rozkoszne istoty, które dla zabawy przedzierzgnęły się w jarzyny, ale poprzez kostium swego jadalnego i jędrnego ciała, w owych kolorach rodzącej się jutrzenki, w owych szkicach tęczy, w owym zamieraniu błękitnych wieczorów, objawiają swoją szacowną esencję".


Szparagi lubię tak bardzo, że tylko je gotuję, odcedzam i wtranżalam z oliwą albo lnianym olejem. Czasami tak mi się spieszy (zwłaszcza, kiedy to pierwszy pęczek zakupiony po zimie), że nie przyglądam się nieziemskim iryzacjom (vide: wazony i flakony Tiffany'ego) i po prostu sięgam bez ceremonii po jędrne ciała rozkosznych szparagowych kosmitów

Nie mam słów (co Proustowi chyba się nie zdarzało...)

Mam za to obrazek

ADRIAEN VAN UTRECHT (1599 - 1652), Martwa natura, c. 1630
olej na płótnie, 67.4 x 86.3 cm., Colnaghi Gallery, Londyn

2 komentarze:

  1. dziwne? bo ja o ksiazkach kucharskich mam to samo zdanie a ani jednej nie przeczytalam ;) (przegladalam). Ania B. jest zdania bardzo odmiennego.
    obrazek super. Proust gesty tak, ze powinien ktos jakis sos jego imieniem nazwac...

    OdpowiedzUsuń
  2. W książkach kucharskich to się obrazki ogląda (obrazki muszą być) i się głodnieje i szuka się pomysłów. Też nie przeczytałam żadnej. Ale są takie, do których zaglądam z zazdrością.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...