Brak chleba i pomysł na ciastka owsiane były wymówką, potrzebną, żeby nie zabrać się dziś rano za mycie okien. Pogoda coraz ładniejsza, słońce świeci i coraz lepiej widać pozimową szarość szyb. Ale wieje też silny wiatr, który bezczelnie zrzucił suszące się ubrania z suszarki na posadzkę balkonu. To nie nastraja najmilej do machania mokrą ścierką przy otwartym oknie (dodam tylko, że okno, przez które mam widok na koronę drzewa, kiedy siedzę przy biurku, na wymiary ok. 2 x 2,5 m, co jednocześnie sprawia, że trudno zignorować brud i czyni jego mycie dość poważnym przedsięwzięciem). Zwłaszcza, że czeka mnie jeszcze dziś dużo pracy przy poniedziałkowych zajęciach. Okno poczeka.
Wszystko, czego potrzeba to ok. 15 minut wolnego czasu, nagrzany piekarnik i składniki:
2 szklanki muesli (może być z rodzynkami)
1 duże jabłko
1 łyżka syropu cukrowego/sztucznego miodu
1 łyżeczka sody/proszku do pieczenia
To jest mała porcja - na kilkanaście ciastek, albo kilka - zależy od wielkości
Płatki trzeba zmielić w malakserze na drobno i dokładnie wymieszać z proszkiem/sodą. Jeśli rodzynki się nie zmielą (a raczej będą stawiać opór), trzeba je posiekać nożem, żeby potem nie utrudniały formowania ciastek (rodzynkowy ruch oporu...). Jabłko i syrop cukrowy zmielić blenderem na mus, po czym wymieszać wszystko dokładnie w misce.
Ciastka formuje się techniką "kulka - spłaszczyć" i piecze się w temp 200 st. przez ok 20 minut. W połowie można włączyć termoobieg, żeby się przesuszyły. Trzeba czasami zerknąć, czy się nie jarają i wyczuć sprawę - w zależności od piekarnika. Dla eksperymentu upiekłam część ciastek w tarteletkach - wyszły bardzo ładne i mają zagłębienia pozwalające pokryć je konfiturą (zagłębienia nie są widoczne na zdjęciach, które pokazują tylko "gładką" stronę ciastek).
Konfitura bardzo dobrze robi tym ciastkom, bo w składzie nie ma praktycznie cukru. Użyłam pysznej konfitury z pomarańczy i żurawiny, którą zrobiła moja siostra. Bardzo słodka, w sam raz jako dodatek do mało słodkich ciastek. Tyle w niej cukru, że jest bardzo-figo-fago-pobudzająca! Oczywiście może to być jakakolwiek inna słodka, gęsta rzecz, którą lubicie. Już wcześniej zapowiedziałam pojawienie się przepisu. Obiecuję go jak najszybciej dostarczyć. A wręcz JUŻ dzwonie do Magdy... albo za chwilę, tylko zjem jeszcze jedno małe ciasteczko...
Wyglądają odlotowo!
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam. Nie ma chleba, jestem głodna i piekę muffinki. U mnie to jest bardzo typowe :)
OdpowiedzUsuńa ciasteczka fajne i wypróbuję niebawem!
Ja ostatnio dostałam wstrętu co do chleba ,nie wiem czemu ale nie mogę nawet na niego patrzeć:) Więc dzięki za pomysł już wiem czym dobrym zastąpię chlebek :P
OdpowiedzUsuńja też pewnie niebawem wypróbuję te ciasteczka! wyglądają super :)
OdpowiedzUsuńDziewczyny, po namyśle stwierdzam, że nie byłoby źle dodać trochę zmielonych migdałów.
OdpowiedzUsuńfajnie ciastka!
OdpowiedzUsuńp.s. dobry tytuł posta :)