Czasami naprawdę lepiej nie wychodzić z domu. To się czuje i nie należy przeginać z wciskaniem sobie przymusu opuszczania łóżka. Symptomy i rozwój sytuacji? Bardzo proszę.
Już od rana wszystko wypada z rąk i tylko cudem nie tłucze się na posadzce kuchennej, potykasz się na prostej drodze, brnąc w śniegu (w imię tych 10 tysięcy kroków dla zdrowia), czujesz, ale głośnym gwizdaniem ignorujesz nadchodzące przeziębienie, niczego nie załatwiasz jak trzeba, łapiesz się na tym, że krzyczysz na swojego szefa, zapominasz o umówionym spotkaniu, a w drogę powrotną do domu już wsiadasz do tramwaju (żeby jak najszybciej zamknąć się w pokoju i zasłonić okno, pal sześć dzienną porcję ruchu), kasujesz bilet, a potem jest kontrola i - może wypadł przy wkładaniu urękawiczoną dłonią do kieszeni w puchówce a może go zjadłaś - nie możesz go znaleźć i dostajesz mandat.
No, ja pier.
Brak przytomności i i słabe osadzenie w rzeczywistości od rana skutkuje eskalacją zła i agresji świata wobec mięczaków i osób chwilowo nie kumających czaczy. Wniosek prosty: nie trzeba postępować wbrew naturze, bo to się mści. Jednak.
Późna kolacja wielce wskazana. I choć jedzenie w łóżku jest trochę świętokradztwem, to dzisiaj popełniam je z premedytacją.
Udawane wegeburito - zdecydownie najlepsze, co mnie dziś spotkało.
Składniki (na ok 4 porcje):
- tortilla (gotowiec, wiem, wiem, że to syf)
- 1 puszka czerwonej fasoli
- 1 duża cebula
- 1 ząbek czosnku
- 1 puszka pomidorów (o tej porze roku są lepsze niż surowe a witamin mają pewnie tyle samo)
- pół czerwonej papryki słodkiej
- szczypta chili
- oliwa
- sól
- natka pietruszki
Przygotowanie (jedyna właściwa wersja ekspres):
1. Pokroić cebulę i paprykę w dość drobną kostkę, czosnek w plasterki i podsmażyć to chwilę na oliwie. Posolić i doprawić chili.
2. Po chwili dodać odcedzoną fasolę, chwilę poddusić i dodać pokrojone w kostkę pomidory. Po kilku minutach, kiedy nadmiar wody odparuje, farsz jest gotowy.
3. Tortillę kładziemy na chwilę na suchą patelnię, żeby zrobiła się elastyczna.
4. Wykładamy część farszu na placek, posypujemy pietruszką (dużo!!!) i zawijamy.
5. Jemy oglądając ulubiony serial.
6. Popijamy grzanym piwem.
7. Wyciągamy wnioski z dzisiejszej - nazbyt chyba pochopnej - decyzji opuszczenia domu i zasypiamy z mocnym postanowieniem poprawy.
8. Raz jeszcze wzdychamy nad kwestią mandatu i już naprawdę zasypiamy.
jeśli znajdziesz bilet to teoretycznie możesz się odwołać. słowa kluczowe: jeśli, teoretycznie.
OdpowiedzUsuńzaistniała w Twoim życiu sytuacja jest moją prywatną wizją totalnego koszmaru, bo ostatnio za rzadko jeżdżę tramwajami i nie wykupuję biletu okresowego, tylko kasuję jednorazowe. i zbieram je w kieszeniach, wiec jeśli dopadnie mnie kontrola, to kilka minut będę szukała odpowiedniego okazu:)
No, właśnie, bo ja tez rzadko jeżdżę. Staram się jak najrzadziej i na tych nieszczęsnych pojedynczych jeżdżę. Przeszukując torbę przy tych kontrolerach, czerwieniąc się ze złości, znalazłam pięć albo sześć biletów, ale żaden nie był tym akurat szukanym. Chyba już go nie znajdę. Musiał wypaść, albo rzeczywiście mi ktoś zjadł.
OdpowiedzUsuńMniam, wygląda pysznie! Smakuje na pewno jeszcze lepiej. Muszę spróbować!
OdpowiedzUsuńDobrze,że ta zła historia ma dobre zakończenie :)Jedzenie potrafi uratować każdą sytuację :)
OdpowiedzUsuńCi kontrolerzy to faktycznie jak gwozdz do trumny, cos w tym jest "wstac lewa noga"...
OdpowiedzUsuńUWIELBIAM jeść w łóżku. Za każdym razem czuję jakbym bezkarnie popełniała jakąś zbrodnię :)
OdpowiedzUsuńW dodatku z przyjemnością. Tez uwielbiam.
OdpowiedzUsuńJezuniu, jak ja dawno nie jadłam w łóżku!
OdpowiedzUsuńNajbardziej to mi sie marzy takie leniwe, niedzielne śniadanie w południe podane do łóżka :)
A, widzisz, to ja całkiem odwrotnie: samodzielnie ukręcona potajemnie przemycona, wpałaszowana ZBYT późna kolacja. Nawet po ciemku ujdzie - ciemność wyostrza zmysły!
OdpowiedzUsuńDzisiaj robiłem sobie tortille od początku do końca DIY. Ciasto jest praco- i czasochłonne, ale kurcze jest fun ;). Na 13 placków o śr. 19,5 cm użyłem 375 g mąki pszennej, szkl. wody i odrobiny oleju.
OdpowiedzUsuńOooo, świetna to myśl! Też chce to zrobić kiedyś, bo jakoś skład tych kupnych placków zabiera mi bezczelnie radość z obżarstwa.
OdpowiedzUsuńTypowo Amerykańsko-Meksykańskie danie. Meeeeeega to lubię :D
OdpowiedzUsuńDobre jedzenie jest zawsze lepsze niż głupia złość. Ja pier...dobra kolacja to dobre zakączenie popie...dnia. Super wkuszanko :))
OdpowiedzUsuńŚwietny przepis!
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam jeść w łózku a szczególnie takie smakołyki :)
OdpowiedzUsuńZostałaś wyróżniona w Liebster Blog, zapraszam: http://kulinarne-podboje-szefowej.blogspot.com/2012/11/wyroznienie-liebster-blog.html Miłej zabawy:)
OdpowiedzUsuńSzanowni Państwo!
OdpowiedzUsuńJestem studentką Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej na Uniwersytecie A.Mickiewicza na specjalności Nowe Media. Prowadzę badanie naukowe dotyczące blogów kulinarnych w Polsce. Wszystkich autorów blogów kulinarnych zachęcam do wypełnienia ankiety. Zajmie to Państwu jedynie ok. 1 - 2 minut. Wyniki zostaną zaprezentowane w pracy naukowej dotyczącej charakterystyki bloga jako nowej formy komunikacji społecznej.
Ankieta dla autorów blogów kulinarnych: http://www.ebadania.pl/97797035d63e99d8
Dziękuję za poświęcony czas,
Agata Ornafa.
Kreacjo, dlaczegoś nieaktywna?
OdpowiedzUsuńostatnio też miewam taką eskalację, zrzucam winę na późną zimę i brak słońca, jestem rozdrażniona każdym słowem, które do mnie ludzie kierują. Ale tuszę nadzieję, że wiosna jednak coraz bliżej i niedługo się skończy.
OdpowiedzUsuńja w łóżku jednak nie mam absolutnie nawyku jedzenia. Ale tortilla grzechu warta.
Pozdrawiam
Monika
Uwielbiam Pani bloga :>...dopiero zaczynam z weganizmem, ale tortille muszę spróbować zrobić =) pozdrówka
OdpowiedzUsuńO wow, ciepłe słowa zawsze super!!
UsuńŚwietny przepis ! :) Muszę koniecznie zrobić :)
OdpowiedzUsuńZapraszam
zdrowiezwyboru.blogspot.com
Witaj,ale apetyczny obiad.Fotki też fajne.Pozdrawiam ,życzę Ci dużo optymizmu i zapraszam w odwiedzinki.Jola z Dobrych Czasów.
OdpowiedzUsuńPysznie wygląda :)
OdpowiedzUsuń