Dlaczego rzodkiewkowo - brokułowa nie miałaby być równie smaczna, jak kalafiorowo - kalarepkowa?
Osobiście, nie znam żadnej przyczyny, dla której rzodkiewkę zaszufladkowano w kategorii kanapkowo - surówkowej. Fakt, że jako jedna z pierwszych nowalijek, pozwala się cieszyć ostrym kolorem i smakiem wiosny, a ugotowana już tej ostrości nie ma. Robi się za to słodka, miękka i jakby łagodniejsza. Całkiem smaczna.
Brokuł twierdzi, że znalazł się tu przypadkiem, ale znam ja te przypadki - po prostu chciał kolorystycznie namieszać pomiędzy rzodkiewką i czerwona cebulką.
Kto jeszcze nie wierzy, jak smaczne może to być połączenie, niech spróbuje. Kolor jest urzekający, bardzo wiosenny, lekki, trochę pikantny smak, w sam raz. Zupa pachnie tymiankiem, bo oczywiście mam jeszcze domowe zioła i wiele z nich radości. A i sama zupa nie jest najgorszym pomysłem w tym, wyjątkowo zimnym maju. Brrr..
W sumie, niczego tej zupie nie brakuje. Jej głównym atutem jest świeży smak i krótka obróbka, dzięki której warzywa zachowują chrupkość i piękne kolory. Jedyne, przed czym ostrzegam to to, że nie szczególnie nadaje się ona do wielokrotnego odgrzewania, bo wtedy kolory stają się bure.
Składniki (na 4 talerze):
* 1 duży pęczek rzodkiewki
* 1 brokuł
* spora cebula czerwona
* przyprawy: sól, pieprz
* zioła: tymianek, koperek
* oliwa
Najpierw trzeba podgotować pokrojonego w nie duże kawałki brokuła (gotuje się dłużej niż reszta składników). W tym czasie na oliwie podduszamy drobno pokrojoną cebulkę i pokrojoną w ósemki rzodkiewkę. Po chwili przerzucamy wszystko do garnka i gotujemy jeszcze 10-15 minut, aż składniki będą lekko chrupiące, nie rozgotowane. Można dodać jeszcze trochę oliwy do garnka. Po doprawieniu i dodaniu ziół, można od razu podawać. Nie doprawiam zup żadnymi warzywkami, wegetami itd.. Przestałam nawet używać bulionu warzywnego w kostkach, ale jeśli jesteście bardzo do tego smaku przywiązani, to oczywiście można dodać. Według mnie pyszne wyszło i bez tego.
Myślę, że byłoby pysznie posypać to na koniec kiełkami rzodkiewki lub/i brokuła. Ja zagryzę bułką ogrodową, bo jeszcze je mam, haha!
Smaczności.