Na zdjęciu obok jest Ola. To było ze dwa lata temu, w poprzednim mieszkaniu, w kuchni, w której wszystko się zaczęło. Dawno i szczerze mówiąc wzrusza mnie trochę powracanie do tamtego czasu. Naprawdę wiele z tego, co się stało później, było wtedy zupełnie nie do pomyślenia. Nie to, że żal. Raczej poważny (!) namysł. A może bez filozofowania lepiej. Chociaż Tom Robbins nawet na temat buraków filozofuje:
Słowianie zawdzięczają urodę ziemniakom, wieczny niepokój rzodkwi, powagę burakom. Burak to najbardziej emocjonalne z warzyw. Trzeba co prawda przyznać, że rzodkiew jest bardziej rozgorączkowana, lecz płomień rzodkwi to zimny płomień, płomień niezadowolenia, nie zaś namiętności. Pomidory mają w sobie lubieżność, ale podszytą frywolną nutą. Buraki charakteryzuje śmiertelna powaga. Burak to melancholijne warzywo, cierpi najchętniej ze wszystkich. Nie da się wycisnąć krwi z rzepy. Burak był ulubionym warzywem Rasputina. Widać to w jego oczach. (T. Robbins, Perfumy w rytmie Jitterbuga). Cóż... no, ja nie wiem, czy sympatię do buraków widać też w moich oczach, ale jeśli tak, to w tym jednym przypominam Rasputina. Hehhe.
Przepis na kaszę z burakami zgapiłam w dużej części od mojej siostry, która z kolei wzięła go z jednej z książek Nigelli Lawson. Tam nazywało się to szumnie orzotto. Czyli jak risotto, tylko z kaszy. Ciekawe. Potrawa tak prosta, bazująca na pęczaku (matko! od dzieciństwa kojarzył mi się tylko z zanętą na ryby, które łowił mój tata, a to takie dobre!!!)... przynajmniej nad Wisłą powinna mieć jednak bardziej swojską nazwę. Jaką? Czekam na pomysły.
A tymczasem przepis (porcja dla 2-3 osób):
* 2 cebule
* 250 g. kaszy jęczmiennej ("pęczak")
* 4 średnie buraki
* 600 ml bulionu warzywnego
* łyżka suszonego tymianku
* mały (winter size) pęczek pietruszki i koperku
* sól, pieprz
* oliwa
* 100 ml białego wina/wermutu
* mleko kokosowe (To opcjonalnie. Ja nie dodałam przez roztargnienie, ale na pewno byłoby jeszcze lepsze)
Jedyna trudność polega na tym, że buraki gotują się dość długo (ok 2h) i długo też stygną (a muszą wystygnąć, żeby się dały obrać i pokroić), więc lepiej je ugotować poprzedniego dnia, albo rano. Dobrze umyć i ugotować w osolonej wodzie, którą spokojnie można zostawić na zupę buraczkową.
Mając ugotowane i ostudzone buraki, zabieram się do reszty - pójdzie już szybko.
Cebulę pokrojoną w kostkę zeszkliłam na oliwie w dużym garnku. Trochę posoliłam - wtedy się podobno nie przypala. Tymianek roztarty w dłoniach pachnie jak cała włoska łąka - i to wpadło następne do garnka. Dobry początek. Jeszcze chwilę razem się dusiło na małym ogniu. Kiedy tymianek zaczął pachnieć na pół domu, dolałam wino. Jakieś portugalskie. Pół kieliszka do garnka, pół do gardła - sprawiedliwy układ. Poczekałam, aż wino się zredukuje. Teraz czas na kaszę. Wcześniej wypłukana i odsączona też trafiła do garnka. Trochę soli, trochę pieprzu - ot, cała historia. Wciąż na niedużym ogniu, ale już pod przykryciem, poddusiłam to jeszcze kilka minut, raz po raz mieszając. Po ok 5 minutach, do kaszy dolałam wrzący bulion warzywny. Zabulgotało. Zamieszałam, przykryłam.
W tym czasie ciach- ciach: trzy buraki w kostkę (taką 1 cm), a jeden do malaksera i (najlepiej pewnie z kilkoma łyżkami mleka kokosowego) na papkę.
Kiedy kasza była już prawie ugotowana (po ok 20 min.), dorzuciłam buraki. Teraz trzeba mieszać trochę częściej, bo w burakach sporo cukru, więc mogą się łatwo przypalić. Jeszcze tylko cudowna zielenina, czyli pietruszka i koperek i po chwili (ok 10 min., zależy czy kasza miękka) można nakładać. Jedyne, na co trzeba patrzeć, to jak kasza wchłania płyny. Jeśli słabo - odkryj garnek, zwiększ trochę płomień i mieszaj.
To jest naprawdę smaczne, naprawdę zdrowe i naprawdę solidne.
No, i tak jak wspomniałam - czekam na propozycję nazwy. Bo przecież nie orzotto, ale też nie...kaszotto.
jeczak? <-- bo jak juz strasznie chce sie jesc to sie jeczy?
OdpowiedzUsuńburczak? <-- bo na glod dobre?
kaszotto brzmi ok!
OdpowiedzUsuńW ogóle to musi być dobra rzecz! I też lubię Toma Robbinsa!!
Zrobiłam dzisiaj, Twego bloga znalazłam przypadkiem. Wyszło BOSKIE, dzięki i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń