Takoż, ja sobie pofantazjowałam i wymieszałam trzy kolory soczewicy w zapiekance. A do tego inne warzywa. Efekt wywołał pewną konsternację. Początkowo nie było w niej groszku, który dodałam w nadziei na polepszenie walorów wizualnych... Na próżno. No, bo jak to teraz wygląda??? No...? Ale, czy ktoś się czepia koloru mielonych, albo wątróbki, albo kaszanki, albo zrazów? Nie często. Więc nie ma co za dużo wymyślać.
Jak się wymiesza czerwony, czarny i zielony, to musi wyjść brązowy. To rudymenta wiedzy o kolorach!
Jeśli kogoś jednak widok nie zniechęca, to dodam, że w smaku było naprawdę, naprawdę wielce okej! Jadłam to na ciepło, potem jeszcze na zimno, a potem na kanapkach.
Składniki:
- 1 kubek soczewicy czerwonej
- 1 kubek soczewicy czarnej (black beluga)
- 1 kubek soczewicy zielonej
- 1 spora cebula
- 2 marchewki
- 1 pietruszka
- groszek konserwowy
Preparacja w skrócie:
Cebulę kroję w kostkę, marchew i pietruszkę ścieram na tarce. Wszystko razem podsmażam chwilę na gorącej oliwie, z dodatkiem soli i pieprzu. Po kilku minutach zalewam całość 3 kubkami wody (potem dolewam więcej, zależy jak soczewica wchłania wodę, chodzi o to, żeby się nie przypalała, a żeby na końcu nie odlewać wcale wody). Gotuję niemal do miękkości, po czym zakrywam garnek i odstawiam na kwadrans.
I to już. Nie należy oceniać tego po wyglądzie!
Mnie tam by ten kolor nie przeszkadzał, ale szczerze mówiąc przyglądałam się chwile zdjęciu i zastanawiałam co jest pod tymi zielonymi kulkami ;-) które wydawało mi się są oliwkami ;-)
OdpowiedzUsuńwygląda, jak przeżute i wyplute winogrona ... :(
OdpowiedzUsuńGratuluję fantazji!
OdpowiedzUsuńTa potrawa stoi bardzo nisko w rankingu estetycznych frykasów Kreacji, ale wiedzcie, że się jej nie wstydzę :)